Kajakowe spływy z okazji 228 rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja

     W minionym czasie Koło Turystów Górskich im. Klimka Bachledy w Kcyni wspólnie z Ośrodkiem Sportu i Rekreacji w Wyrzysku oraz dzięki wsparciu Dyrekcji Zakładu Poprawczego w Kcyni, zorganizowało cykl spływów kajakowych dla mieszkańców Krajny i Pałuk, po ciekawych rzekach naszego regionu, a także wyprawę kajakową na dalekie Pojezierze Kaszubskie. Zorganizowaliśmy je, aby upamiętnić 228 rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja w 1791 r. Mieliśmy okazję zobaczyć ciekawe zabytki  hydrotechnicze, jakie wybudowali koloniści niemieccy na dopływach Noteci, po opanowaniu tych terenów przez Prusy w 1772 r. W naszych spływach wzięli udział mieszkańcy Kosztowa, Wyrzyska, Osieka, Sępólna Krajeńskiego, Pakości, Niemczyna,  Szubina, Poznania, Gdańska i Kcyni, w sumie 55 osób w wieku od 6 do 60 lat.  Pogoda wybornie dopisywała ciepłą i słoneczną aurą. 

     21 kwietnia oraz 3 maja wybraliśmy się na Łobżonkę. W tych dniach zmierzyliśmy się z odcinkiem z Wyrzyska do Osieka. Wartki nurt rzeczny poprzecinany nielicznymi przeszkodami nie stanowił problemu dla początkujących kajakarzy, chcących zmierzyć się z tą wspaniałą rzeką. Asekurowani przez doświadczonych kajakarzy – wychowanków kcyńskiego zakładu poprawczego – oraz prowadzeni przez Instruktorów Kajakarstwa PZKaj, doskonale radzili sobie z nieznanymi dotychczas sytuacjami na wodzie. Można powiedzieć, że doskonale radziły sobie panie, bo panowie, ku ogólnej uciesze, kilkakrotnie zaliczali przymusowe kąpiele w zimnej wodzie. Niski stan wody odsłonił wiele przeszkód, czasem wstydliwych (lodówki, tapczany, opony), które mimo naszych corocznych akcji oczyszczania, nadal pojawiają się i niszczą przepiękny klimat rodzinnych spływów.

     28 kwietnia zmierzyliśmy się z „poligonem kajakowym”, czyli przełomowym odcinkiem Łobżonki z Kościerzyna Wielkiego do Klawka. Ten trudny i wymagający odcinek Łobżonki, płynącej tutaj w głębokim morenowym jarze, każdego roku spływamy wielokrotnie. Pełno tutaj wypłaceń o górskim charakterze usianych głazowiskami oraz podbagnionych rozlewisk.  Pokonanie go przynosi nam wiele radości i jest kwintesencją trudnej sztuki „kajakarstwa zwałkowego”. Ilość zwalonych olbrzymich drzew, leżących w fantazyjnych sekwencjach i barykadach zapiera dech w piersiach. Nie ma w naszym regionie rzeki, która wymagałaby od kajakarzy opanowania takiej ilości technik kajakowych i to na tak wysokim poziomie („żółwiki”, „glusie”, podpórki i kontry…). Właśnie dlatego bardzo często jesteśmy na niej, a spłynięcie nią traktujemy jako swoisty egzamin dla początkujących adeptów propagowanej przez nas formy aktywnego spędzania czasu. Warto zachować dziewiczy charakter tej rzeki, choćby dla możliwości kontemplowania jej piękna z leśnej drogi, biegnącej skrajem głębokiego wąwozu. Widok jest imponujący. Rozkoszujemy się wąską wstęgą srebrzystej wody mieniącej się w malachitowej zieleni mijanych uroczysk. Ileż tutaj można spotkać dzikich zwierząt, szukających ochłody oraz rzadkich i chronionych kwiatów, swym pięknem i zapachem zniewalających każdego, komu nie jest obce naturalne piękno. Latem ta rzeka jest bardzo płytka i kajaki dwuosobowe nie są w stanie jej przepłynąć, więc uczynienie z niej produktu turystycznego dla masowego kajakarstwa jest drogim i chybionym pomysłem. Zachęcamy do spłynięcia kajakami dwuosobowymi z Wyrzyska do Osieka (chętnie pomożemy), gdzie jest to możliwe, a ten trudny i dziewiczy odcinek niech pozostanie taki, jaki jest. Ciekawym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie jego dziewiczego piękna i wyznaczenie ścieżki spacerowej i rowerowej wzdłuż jej przełomów.

     5 maja wyprawiliśmy się na Pojezierze Kaszubskie i spłynęliśmy rzeką Łebą z Tłuczewa do Paraszyna. Łeba należy do trudniejszych rzek w Polsce, dlatego wybraliśmy się na tę trasę odpornymi, jednoosobowymi kajakami polietylenowymi zaopatrzonymi w fartuchy. Odcinek pomiędzy miejscowościami Tłuczewem a Paraszynem o długości 12,5 km, to jeden z najbardziej uciążliwych na całym Niżu Polskim.  Niczym górska rzeka, przecina pas moren. Niezwykłych wrażeń dostarczały nam wysokie, strome wzgórza piętrzące się nad wodą i porastająca brzegi stara puszcza. Na pokonanie tego szlaku należy się dobrze przygotować.  Wybierając się na Łebę, wiedzieliśmy, że trzeba mieć już pewne kajakarskie doświadczenie i zdrowy rozsądek, aby się z nią zmierzyć. Było na niej urokliwie, ale niełatwo – rzeka prowadziła wąskim korytem, prąd był wartki, a przybrzeżne krzaki i zwalone drzewa wielokrotnie utrudniały wiosłowanie. Najpoważniejszą przeszkodą były jednak liczne głazowiska i wypłycenia, których pokonanie, przy niskim stanie wody, było nad wyraz uciążliwe. Pomagając sobie nawzajem i asekurując w sytuacjach zagrożenia wywrotką doskonale bawiliśmy się i po sześciu godzinach dopłynęliśmy do mety spływu. Do zobaczenia na kajakowym szlaku (zapraszamy na spływy tel. 693967877).

Autor: Redakcja