Wiosenna wyprawa w Góry Stołowe

         W dniach od 14 do 16 kwietnia grupa pracowników naszego zakładu wspólnie z rodzinami i przyjaciółmi wyruszyła na wiosenną wycieczkę w Góry Stołowe. Formuła aktywnego wypoczynku w gronie rodzinnym i towarzystwie przyjaciół, którzy, jak my pracują z młodzieżą w różnych ośrodkach wychowawczych, umożliwia nam na zdystansowanie się do różnych aspektów pracy wychowawczej. Wspólna wędrówka po górach i idące za tym wyzwania oraz wzajemna pomoc, a później towarzyskie spotkanie w schronisku przy ciepłym kominku, pozwalają na inne spojrzenie na naszą pracę codzienną w zakładzie poprawczym. A co ciekawe my wcale o naszej pracy nie rozmawiamy…

         Otaczające nas góry wymuszają na nas odpowiednie refleksje i przemyślenia. Dotyk zimnej skały, często zalodzonej, wycisza i zmusza do właściwego ustawienia hierarchii wartości. Góry uczą pokory, odzierają z fałszywych wyobrażeń o sobie samym. Dlatego tak wielu ludzi boi się w nie wyjeżdżać, jakby podświadomie wyczuwając ich potęgę, nie chcąc się zmierzyć ze swymi słabościami, wolą dalej żyć swoimi iluzjami. Jeśli im to pomaga w życiu codziennym, to może i lepiej, że unikają spotkań z górami i w inny sposób poszukują treści swej egzystencji. Nic tak nie łączy ludzi jak zaufanie, że w czasie wspólnej wędrówki, można liczyć na podanie pomocnej dłoni, życzliwość, zrozumienie i zaufanie do swoich decyzji i partnera, szczególnie gdy do pokonania jest zalodzona szczelina skalna. A wędrówka w niekorzystnych warunkach atmosferycznych (deszczu, mgle, śniegu, niskich temperaturach) jeszcze potęguje te doświadczenia. Uskrzydlała nas radość z wędrówki po górskich ścieżkach najmłodszych uczestników wyprawy: czteroletniego Mateusza, dziesięcioletniego Miłosza i dwunastolatków Kacpra i Kuby. Ich niespożyta energia, odwaga w pokonywaniu trudności i młodzieńczy zapał, prostowały nasze przygarbione plecy i budowały w nas poczucie dumy z nowego pokolenia górskich turystów. Te „górskie kryształy” wymagają delikatnego szlifu i umiejętnego wzmacniania drzemiących w nich pokładów radości chodzenia po górach. Doskonale radziły sobie nasze panie: dwie Anie, dwie Natalie, Grażyna, Renia i Basia, przed którymi wymyślałem na szlaku coraz to nowe zadania i trudności, a one z uśmiechem je pokonywały. U nich mieszał się młodzieńczy entuzjazm i upór z doświadczeniem i profesjonalizmem.

         Pierwszego dnia po złożeniu naszych bagaży w Domku w Lesie w Karłowie, w strugach deszczu, zabłoconym szlakiem, podzieleni na dwa zespoły wyruszyliśmy w góry. Jeden zespół przeszedł z Lisiej Przełęczy na Narożnik i dalej przez Łężyckie Urwisko i Kopę Śmierci do Skał Puchacza. Powrócił obok Torfowiska Batorowskiego przez Białe Skały do Lisiej Przełęczy. Drugi zespół wyszedł na krótki rekonesans na Szczeliniec. Wieczorem, korzystając z deszczowej aury wyruszyliśmy na zwiedzanie unikalnego (ze względu na deficyt wody w Górach Stołowych) i malowniczego zjawiska hydrologicznego, jakimi są kaskady wodospadu Pośny.  Następnego dnia pojechaliśmy do Czermnej, gdzie zwiedziliśmy osiemnastowieczną Kaplicę Czaszek. Zgromadzone w niej, z pietyzmem wyeksponowane szczątki ofiar wojen na terenie  Kotliny Kłodzkiej wprowadziły nas w zadumę nad okrucieństwami wojen.   Następnie przeszliśmy efektowny labirynt skalnych ścieżek na Błędnych Skałach, pełnych monumentalnych ostańców skalnych, które zachwycając nas, wciągały coraz bardziej za każdym krokiem, w mroczne i ciasne szczeliny. Wracając do Karłowa, zwiedziliśmy jeszcze pozostałości Fortu Karola. Po zjedzeniu obiadu i chwili odpoczynku, pod wieczór zdecydowaliśmy się na ponowne wejście na najwyższy szczyt Gór Stołowych – Szczeliniec, aby podziwiać z tarasów przepiękne widoki otaczających nas gór i rozjarzonych nocnymi światłami okolicznych miasteczek i wsi. Było nieziemsko, wręcz bajecznie! Przyświecając sobie latarkami, wróciliśmy  po zmroku do schroniska. Późnym wieczorem w sali kominkowej naszego schroniska wzięliśmy udział w spotkaniu towarzyskim z grupą turystów z Wałbrzycha i Opola.  Zadzierzgnęliśmy nowe przyjaźnie i znajomości. W niedzielę, po spakowaniu się pożegnaliśmy jakże życzliwych dla nas i gościnnych gospodarzy Domku w Lesie – Michała i Filipa. Następnie przejechaliśmy przez granicę polsko-czeską i zatrzymując się w Teplicach, zwiedziliśmy elementy Skalnego Mesta w czeskich Górach Stołowych. Wędrówka wąskimi szczelinami skalnymi i podziwianie malowniczych potoków Skalnego Miasta Adrspach były przysłowiową „wisienką na torcie” naszej górskiej wyprawy.

         Na pewno wrócimy jeszcze w te góry, aby nie tylko obejrzeć nieznane sobie jeszcze górskie zakątki, ale aby również zwiedzić malownicze dolnośląskie zabytki: zamki, pałace, klasztory i twierdze. Bez tego nie zrozumiemy unikalnego piękna tej krainy.

Autor: Redakcja